wtorek, 29 maja 2018

Informacja dla czytelników

Miejska i Gminna Biblioteka Publiczna w Głuchołazach – DZIAŁ DZIECIĘCO MŁODZIEŻOWY informuje, że od dnia 4 czerwca rozpoczyna wypożyczanie swoich zbiorów tylko i wyłącznie przez system komputerowy MAK +

Biblioteka dla dorosłych oraz filie wiejskie na razie pozostają bez zmian. 

W celu zapisania się do Biblioteki zapraszamy z dokumentem, konieczny jest numer PESEL. Osoby wprowadzone do systemu otrzymują kartę biblioteczną uprawniającą do korzystania z biblioteki. 

Prosimy czytelników o przychodzenie do biblioteki z kartami, co usprawni wypożyczenia i zwroty książek. 

czwartek, 24 maja 2018

Czytelnicy maja


Jury w składzie Jan Ćwiek – dyrektor Centrum Kultury, Alicja Płowaś- Stadnik kierownik biblioteki oraz Anna Dorosz- pracownik działu dziecięco- młodzieżowego wyłoniło czytelników .
 Czytelnikami miesiąca maj zostali:
·         Milena Łysik PP1 Grupa Smerfy


·         Sara Gromadzka PP2 Grupa Misie
·         Zuzia Data PP2 Grupa Jarzębinki
·         Ksawery Młyńczak PP2 Grupa Jarzębinki

Gratulujemy nagrodzonym przedszkolakom! Dziękujemy za częste odwiedziny biblioteki połączone z samodzielnym wyborem bajek, a także udział w naszym comiesięcznym konkursie.  6 czerwca  2018 ( w środę) o godz.9.00 w sali widowiskowej Domu Kultury odbędzie się  XIV Gala podsumowująca całoroczny konkursu „Motyle książkowe 2017/18”.

czwartek, 17 maja 2018

Tekst prelekcji "Czym jest dla Polaków "Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza"- Ewa Kazula,



Dlaczego w XXI wieku, w roku setnej rocznicy odzyskania niepodległości, zastanawiamy się nad pytaniem : Czym jest dla Polaków „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza?
Czy w ogóle „czymś” jeszcze jest, czy zaledwie kolejnym mitem, którym żyjemy, znając go - jak to z mitami bywa - w różnych wersjach, podaniach, formach?
Krąży nade mną myśl (sporo bym dała za jej nieprawdziwość), że dla wielu Polaków Mickiewiczowski poemat (poema z greckiego znaczy po prostu - utwór) to terra incognita, czyli ziemia nieznana, ląd jeszcze nieodkryty. Jeszcze... daje jednak nadzieję.
Czyż wszyscy byli na Księżycu? Nie! Na Marsie - na razie nas nie wypatrują .
Podobnie być może rzecz się ma z „Panem Tadeuszem”. Nie wszyscy znają, nie wszyscy wypatrują.

Niby jest w domach, bibliotekach, a we wrocławskim Muzeum Adama Mickiewicza oryginał spisany ręką Mistrza....
Powtórzę, niby jest, a jakoby go nie było.
Parafraza słów Jana Kochanowskiego nie jest przypadkowa, ponieważ czuć w eposie Mickiewicza powiew frazy renesansowego poety... choćby w wersyfikacji.
Wracając do rzeczy ...niektórzy ponadto coś o „Panu Tadeuszu” słyszeli, że nudny poemat, pisany wierszem, żeby było trudniej... trzynastozgłoskowcem. Postaci dziwne, śmieszne, nieprzystające do naszej rzeczywistości.
Dodam od siebie – rzekomo.
Wniosek pierwszy :Mickiewiczowski mikrokosmos choć nazywany epopeją narodową... być może przez naród nie jest znany - jak o tym marzył poeta.
Owszem trafił pod strzechy, jak już wspominałam. Ba! nawet pod dachy kryte eternitem, papą, dachówką, gontem, szkłem „itakdalej”....ale czy ten fakt coś zmienił?
Z czytaniem jest jak z... miłością... jest albo go nie ma.
Zatem - kto czytał „Pana Tadeusza” wie, kto nie czytał, wie, ale na niby - ze słyszenia, ze streszczenia lub opowiadania. Za szczęśliwych można uznać tych  znających choćby adaptację eposu Adomasa Mickieviciusa  - jak o nim mówili Litwini -  w reżyserii Andrzeja Wajdy.
Film ma zwolenników i przeciwników. Ważne, że jest. Mnie osobiście za każdym razem wzrusza - tak po ludzku, rzekłabym nawet - po babsku.
Wniosek drugi: Czy trzeba się tym martwić? Uważam - trochę bezczelnie - że nie.
Kto zna "Inwokację" wstydu rodzinie nie przyniesie; dobrze, kto zna fragmenty, może „sklecić”... np. wypracowanie maturalne; kto zna całość może być dumny... po prostu. I nie chodzi „tylko albo aż” o opanowanie pamięciowe. Bynajmniej! Choć są tacy mistrzowie.
Chodzi o treść, sens, melodię, rytm, ulubione słowa, obrazy, frazy...postaci wreszcie.
Zawsze powtarzam moim uczniom:  czyta się nie po to, by streścić, tylko by przeżyć.
***
Mickiewicz przeżył dzieciństwo i młodość na Litwie...potem więzienie i ostatecznie rozłąkę z ojczyzną. Paryski bruk nie zawsze był mu przychylny. Z centrum miasta uciekał ...
Paryż ery Mickiewicza nie miał jeszcze Wieży Eiffla, Champs - Elysees było zwykłą drogą. ...A gwar miejski męczył poetę.
Ksawery Pruszyński pisał: „Paryż był miastem bez aut, ale poeta uciekał " tam, gdzie była zieleń, ogródki, latem kurz, wiosną błoto, a cały okrągły rok najprawdziwsza wieś".
I Mickiewicz pisał - choć zaczął prawdopodobnie jeszcze w Łukowie, w Poznańskiem.
Tam mógł przez chwilę zanurzyć się wyobraźnią w atmosferze Nowogródka czy Tuchanowicz.

Mógł po prostu "kropić swe wiersze " jak mawiał do przyjaciół.

Jako romantyk trochę nie w stylu epoki próbował ten brak...wielki brak Ojczyzny zrekompensować. Uczynił to genialnie, ale środowisko artystyczne nie przyjęło dzieła z zachwytem. Powodów jest wiele: niezrozumienie, inna konwencja literacka, inny gust poetycki, polityka... a nawet zazdrość.
Coś jest na rzeczy, bo pisał poeta do brata Franciszka:” Siedzę w przeklętym Paryżu, zajęty znowu drukami”. Korekt Mickiewicz nie znosił ...ale o „Panu Tadeuszu” pisał :
W moim nowym dziełku (...) scena toczy się na Litwie: znajdziesz opisy naszego życia domowego, polowań (…) pisanie o tych rzeczach bawiło mię niezmiernie, przenosząc mnie w nasze miłe strony rodzinne”.
Owe dziełko nazywał romansem poetyckim. A w pierwszym zamyśle artysty miało tytuł „Żegota”. Bogdan Zakrzewski odnotował w pracy „O Panu Tadeuszu inaczej”: „Jeszcze przed oddaniem rękopisu(...) do druku czytał go (...) swoim przyjaciołom. Co pobożniejsi z nich sarkali na erotyzm, na dwuznaczność scen oraz postaci, nalegając usilnie na Adama, by podniósł nastrój poematu o jakie pół tonu”. W listach odpowiadał z kolei :” Poprawię się, da Bóg, w innej powieści, bodaj w synie „Pana Tadeusza”.
Jak już wspomniałam euforii nie było po publikacji i pojawieniu w paryskich księgarniach zielonych tomików. Ale ...jak pisał przywołany już Ksawery Pruszyński „ W opowieści o Mickiewiczu” ...do krytyków poeta po prostu nie miał szczęścia. Zarzucano autorowi:  nijakość głównego bohatera, cudzoziemszczyznę, sprzeniewierzenie się narodowości i tradycjom słowiańskim, niski poziom poetycki, dłużyzny, potoczną dykcję, krotochwilność jak w wierszach Baki. brak nauki moralnej. ubóstwienie wieprzowatości życia staroszlacheckiego, zaściankowość, dyskredytację polskości....Dużo tego prawda? Ale, o paradoksie!
Cyprian Kamil Norwid jako jeden z wielu krytyków „Pana Tadeusza” ...już po śmierci autora... zaliczał wprawdzie dzieło do utworów powiatowych, w którym jedyną figurą serio jest Żyd. Nie bez ironii  też nazywał poemat narodowym z moskiewską metresą (Telimeną) i pensjonarką (Zosią) w roli głównej. „Odmawiał więc „Panu Tadeuszowi” warunków arcy – narodowej -Epopei..., ale zauważył, że to „genialna satyra”. Satyra na środowisko szlacheckie....polskie po prostu.
Dziełem zachwycał się zaś Julian Ursyn Niemcewicz – pisarz doby oświecenia - odnotowując w jednym z listów do Stefana Witwickiego: „Czytam z rozkoszą „Pana Tadeusza” (…) W tym to dziele narodowość polska nigdy nie umrze”. I on jako jeden z niewielu uważnych czytelników miał rację... Był rok 1837.
Wniosek trzeci: Nie dziwię się Niemcewiczowi i chylę czoła przed intuicją czytelniczą Norwida.          
Obaj mieli rację.
Mickiewicz po prostu odmalował słowem mikrokosmos, wszechświat pełen harmonii w opisie miejsc i osób.
Uczynił to jak wytrawny malarz - z wyczuciem barw ( bieli, błękitu, zieleni, złota, żółcieni) oraz nastrojów. A że był świetnym kolorystą, zauważył już Stanisław Witkiewicz w pracy "Mickiewicz jako kolorysta".
Udało się poecie wyczarować świat bajkowy. Ba! baśniowy... idealny...taką swoistą ...nieco dłuższą sielankę w duchu renesansowo-oświeceniowym...mimo zabójstwa, pragnienia zemsty, zajazdu,bijatyki, bitew... kłótni.
Ale to przecież nadal świat uchwycony kolorami tęczy, miłości, tęsknoty, żalu...nostalgii, melodią Mazurka Dąbrowskiego, melancholii.

Marek Bieńczyk - współczesny pisarz -pięknie zdefiniował tę ostatnią jako żal za tym, co utracone i nie wróci. I taką melancholię wyczuwam na kartach XII ksiąg spisanych 184 lata temu. 
To nic, że sporo w opowieściach i opisach niekonsekwencji, pomieszania faktów. To nic, że Epilog ten idylliczny nastrój trochę zmienia w publicystyczną ocenę, jacy jesteśmy...my, Polacy, zwłaszcza emigranci. 


U Mickiewicza chodzi przede wszystkim o emocje. Emocje ukryte w języku. Epos to przecież po grecku słowo.
Dla poety piszącego na paryskim bruku ojczyzna ukryła się bezpiecznie w pamięci i słowie, czyli języku właśnie.

Dlatego forma eposu, epopei nie dziwi; ma znaczenie, bo oddaje rytm bijącego z miłością serca poety, tęskniącego, za ruczajem, gajem stawem i lasem litewskim; matecznikiem, bocianami sunącymi pod błękitem nieba, pagórkami leśnymi, prostym jedzeniem, porządkiem natury, grzecznościami, naukami i serdecznym humorem wypływającym z miłości do wykreowanych postaci.

A to wszystko pozostało w duszy i tylko słowo może przywrócić ponownie obraz.


Zatem jeszcze przed przywoływanym już Norwidem próbował Mickiewicz „odpowiednie dać rzeczy słowo”.

I udało się artyście - mistrzowi bez wątpienia. Przy okazji osiągnął efekt terapeutyczny.. na co zwrócił uwagę Jan Tomkowski.
Leczył poeta smutek duszy, pisząc o tym, co bliskie i dalekie jednocześnie. O Ojczyźnie, ojcowiźnie, ziemi ojców. Dlatego zawołanie „Litwo! Ojczyzno moja...” nie dziwi znającego - jako tako  - historię Polski. Podkreśliła ten fakt Dorota Siwicka w  pracy poświęconej literaturze romantyzmu. 
A cytowany Tomkowski chyba nie pomylił się w swojej krytycznoliterackiej diagnozie, co do arteterapeutycznego wymiaru dzieła...czyli leczenia przez sztukę.
Epos Mickiewicza różni się od Homerowego  - to oczywiste .
Współcześni mu pisali nawet, że jest „środkującym zlewkiem „Odysei” i „Don Kiszota”. W XX wieku wykazał to między innymi Aleksander Krawczuk, ale jeśli uwzględnimy etymologię nazwy gatunku, różnice przestają mieć znaczenie.
Zamiast Troi mamy Soplicowo.
Zamiast Priama Sędziego.
Zamiast Agamemnona Maćka Dobrzyńskiego.
Zamiast Odyseusza Jacka Soplicę vel ks. Robaka.
Zamiast Achillesa Tadeusza.
Zamiast Heleny Telimenę i Zosię.
Zamiast wojny – zajazd.

Napoleon Bonaparte to bóg Zeus – trochę okrutny - ale Polacy wierzyli w jego moc i militarną sprawność.
I tak dalej, dalej moglibyśmy mnożyć układy, konstelacje, podobieństwa i odmienności.
Zestawienia są subiektywne i nie trzeba się z nimi zgadzać.

Wiosek czwarty : Myślę, że dziś powinniśmy nadal szukać w „Panu Tadeuszu” urody języka, wspomnianego już rytmu i artystycznego piękna wyrażonego kolorem i słowem. Jak na obrazach impresjonistów.
Nie bez powodu jeden z najwybitniejszych reżyserów teatralnych XX wieku - Adam Hanuszkiewicz - przekonywał, że poemat Mickiewicza trzeba czytać na głos.
Tylko wtedy – dosłownie - usłyszymy regularny rytm serca bijącego w centrum Soplicowa i tylko wtedy, każdy poczuje smak i zapach polskości.

Panie, Panowie...głośne czytanie Mickiewiczowskiego poematu czas zacząć.
Ewa Kazula 

XIV Biesiada Czytelnicza




Centrum Kultury w Głuchołazach zorganizowało XIV Biesiadę Czytelniczą  pod hasłem (Do) wolność Czytania. Tegoroczna Biesiada Czytelnicza obfitowała w ciekawe wydarzenia, mieszkańcy Głuchołaz mogli uczestniczyć w spotkaniu z Kawalerem Orderu Uśmiechu – Barbarą Fender, spotkaniu autorskim, wystawie, wernisażu, Nocy w Bibliotece oraz w wykładzie pt. Czym jest dla Polaków Pan Tadeusz oraz wysłuchać fragmentów epopei narodowej. Wydarzenia te wpisały się w harmonogram uroczystych obchodów 50-lecia ustanowienia Orderu Uśmiechu organizowanych w Głuchołazach.
8 maja  odbyło się  spotkanie autorskie  z Agnieszka Buczkowska –Fertałą oraz Markiem Fertałą, Autorka urodzona na Opolszczyźnie, gdzie mieszka wraz z mężem Markiem i dziećmi. Z wykształcenia inżynier mechanik. Pani Agnieszka jest astronom  z drugiego wykształcenia, stąd stale żyje z głową w chmurach, podążając ścieżkami własnych marzeń. W podróży po różnych krajach uwielbia korzystać z autostopu, co daje świetną możliwość nawiązania kontaktu z miejscową ludnością. Podczas spotkania w Centrum Kultury opowiadała o podróży po Alasce gdzie spędzili  z mężem  miesiąc przemierzając ten amerykański stan z południa na północ oraz z powrotem.  Relacja z podróży była ubarwiona wieloma ciekawymi zdjęciami i filmikami. Opowieść o Alasce, którą usłyszeli zgromadzeni słuchacze to pierwszy rozdział książki "Namiot był naszym domem",  która zawiera zebrane relacje, pisane w większości na bieżąco, z trzech podróży po Afryce i Alasce, które wraz z mężem odbyła w przeciągu roku, od lipca 2010 do czerwca 2011, docierając do czterech oceanów i zdobywając kilka gór. Napisana z nadzieją, że będzie stanowić inspirację dla tych, którzy głęboko w sercu kryją podróżnicze pragnienie, a nie znaleźli jeszcze siły i odwagi do jego realizacji.


9 maja  odbyło się spotkanie z Kawalerem Orderu Uśmiechu Barbarą Fender. Pani Barbara jest bibliotekarką, która od blisko trzydziestu lat propaguje wśród uczniów ideę czytania książek, organizuje spotkania autorskie z pisarzami i poetami, a tak że prowadzi z dziećmi warsztaty i organizuje konkursy m.in. czytelnicze. Jej wielką pasją są również zajęcia terapeutyczne prowadzone właśnie z dziećmi oraz jest wielkim orędownikiem bezpiecznego korzystania z Internetu szczególnie wśród najmłodszych. Pani Barbara podczas pierwszej części spotkania przedstawiła prezentację, która przybliżyła uczestnikom spotkania jej osobę. Pokazała Order Uśmiechu, którym została wyróżniona w 2017 roku. Druga część uroczystości odbyła się w na Skwerze Kawalerów Orderu Uśmiechu w Głuchołazach, gdzie Barbara Fender w obecności Burmistrza Głuchołaz Edwarda Szupryczyńskiego , pomysłodawców utworzenia w Głuchołazach Skweru Kawalerów Orderu Mariusza Migały oraz dyrektora Centrum Kultury Jana Ćwieka,  Radnych Rady Miejskiej w Głuchołazach oraz zgromadzonej publiczności odsłoniła pamiątkową tabliczkę z uśmiechem do której uśmiech wykonała sama. Uroczystości w Domu Kultury oraz przy Skwerze Kawalerów Orderu Uśmiechu  prowadzili Aleksandra Bukowiec oraz Filip Bereszko  uczniowie ze Szkoły Podstawowej nr 2 w Głuchołazach członkowie dziecięcego teatrzyku Bąbel działającego przy Centrum Kultury.  Podczas odsłonięcia tabliczki z uśmiechem wysłuchaliśmy również Hymnu Orderu Uśmiechu w wykonaniu Chóru Jedynka ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Głuchołazach.


10 maja w Małej Galerii można było zobaczyć wystawę rzeźb ze złomu autorstwa  Sebastiana Kucharskiego.   Sebastian Kucharski urodził się w 1974 w miejscowości Zawadzkie, mieszka  w Łączniku. Swoją przygodę związaną ze scrap sculptures rozpoczął w 2013. Swoje rzeźby eksponuje w Fabryce Robotów w Łączniku. Pierwszą pracą artysty jest Predator o wysokości 2,7m i wadzie 500kg. W między czasie powstał też mały obcy, ręka terminatora T-800, motocykle, samochody, anioł śmierci, koń mechaniczny i kilka innych drobiazgów. Z metalowych części stworzył także Transformersa o wysokości trzech metrów i wadze ponad 500kg, a także pokaźnego Obcego. Prace z Fabryki Robotów zobaczyć na żywo mogli również mieszkańcy Głuchołaz w Małej Galerii. Odwiedzający byli zachwyceni Minionkami oraz rzeźbami z filmu Gwiezdne Wojny.


11 maja w sali widowiskowej Domu Kultury odbyła się prelekcja Ewy Kazuli pt. Czym jest Pan Tadeusz dla Polaków , Jolanta Gawlik, Lena Kijaszek-Skonecka, Genowefa Matjas, Aleksandra Mikłasz, Antonina Bejnar, Teresa Piątek, Alicja Płowaś-Stadnik, Beata Puzia  z  Koła Kultury Żywego Słowa działającego przy UTW im. M. Bilwin pod kierunkiem Beaty Puzia przeczytały fragmenty Pana Tadeusza. 



Piąta Noc w Bibliotece pod hasłem Zwariowany świat Pippi.  W ramach Tygodnia Bibliotek, dział dziecięco – młodzieżowy Małgorzata Osiadły oraz Anna Dorosz zorganizowały Noc w Bibliotece dla czytelników. Z okazji obchodzonego w tym roku 50-lecia ustanowienia Orderu Uśmiechu noc związana była z książką Astrid Lindgren –Kawalera Orderu Uśmiechu.
Uczestników imprezy przywitali dyrektor Centrum Kultury w Głuchołazach– Jan Ćwiek oraz kierownik Biblioteki – Alicja Płowaś- Stadnik, którzy  przeczytali fragmenty książki pt.  „Pippi Pończoszanka”.  Po uroczystym otwarciu rozpoczęliśmy zabawę od głuchego telefonu. Dzieci miały powtórzyć sobie do ucha fragment książki "Pippi". Musimy przyznać, że powstały zupełnie inne historie, niż te, które zostały im przedstawione. Następnie wyszliśmy do miasto  na grę terenową, podczas której świetnie się bawiliśmy, sprawdziliśmy swoją sprawność fizyczną, czy potrafimy być tak sprytni jak Pippi  i rzucać piłką do kosza, biegać szybko jak Pippi oraz posługiwać się sprawnie kijem do hokeja. Dziękujemy Tomaszowi Zając za udostępnienie nam ten czas boiska koszowego przy Orilku oraz udział w naszej zabawie.  Następnie przy Skwerze Kawalerów Uśmiechu bawiliśmy się w „Zgadnij kim jestem?”.  Po wyczerpującej zabawie  zjedliśmy pyszne naturalne lody, które zasponsorowali uczestnikom nocy właściciele restauracji Miód Malina. Serdeczne podziękowania dla Pani Justyny i Pana Łukasza za bon na lody ;).  Już w Domu Kultury odbyła się zabawa w kalambury oraz seans filmu „Pippi”. Po filmie wszyscy wrócili do biblioteki, by odpocząć i w iście biwakowych warunkach spać do rana.  Dziękujemy wszystkim uczestnikom V Nocy w Bibliotece, mamy nadzieję, że miło i wesoło spędziliście z nami czas. Na pamiątkę Piątej Nocy w Bibliotece  wszyscy uczestnicy otrzymali koszulki.





12 maja w Małej Galerii odbyło się uroczyste otwarcie wystawy rysunków Dagmary Łysek pt. (Do)wolność interpretacji.  Dagmara Łysek jest samoukiem,  od 2013 rysuje hobbystycznie, głównie portrety kobiet i mężczyzn gdyż fascynują ją ludzie i wyryte na ich twarzach życie. Inspirują  ją prace wielkich artystów świata sztuki. Stale udoskonala swoje umiejętności. Rysuje nie tylko na papierze, ale również na materiale, jej koszulki noszą nie tylko członkowie rodziny ale przyjaciele również motocykliści i  rowerzyści. W czasie wernisażu usłyszeliśmy wiersze Zofii Tarchały, Ewy Kazuli, Agnieszki Tomczyszyn-Harasymowicz oraz opowiadanie Patrycji Prochot-Sojki. Joanna Zych wykonała piosenki Agnieszki Tomczyszyn-Harasymowicz, Agnieszki Osieckiej i Haliny Poświatowskiej przy aranżacji Tomasza Hencińskiego i Mariusza Lewicza.
Alicja Płowaś-Stadnik


APS

poniedziałek, 7 maja 2018

Czytelnicy kwietnia


Jury w składzie Jan Ćwiek – dyrektor Centrum Kultury, Alicja Stadnik- Płowaś- kierownik biblioteki oraz Anna Dorosz- pracownik działu dziecięco- młodzieżowego wyłoniło czytelników .
      Czytelnikami miesiąca zostali:
Lena Pachura PP1 Grupa Żabki
Marcel Kulig PP1 Grupa Krasnoludki
Natalia Jamróz PP2 Grupa Krasnoludki
Szymon Walczak PP2 Grupa Jarzębinki






Gratulujemy nagrodzonym przedszkolakom! Dziękujemy za częste odwiedziny biblioteki połączone z samodzielnym wyborem bajek, a także za udział w naszym comiesięcznym konkursie. Pod koniec  maja 2018  wyłonimy czytelników tego miesiąca. Zapraszamy do odwiedzin biblioteki i wspólnej zabawy.
APS